„Podanie o ruinie choceńskiej”
spisane w 1895 r. w „ Wisła. Miesięcznik Geograficzno – Etnograficzny” t. 9
( nieco różni się od mojej wersji )
„ Nad jeziorem Choceń, na Kujawach, wznosi się wysoki mur, którego szczątków , jak opowiadają starzy ludzie, całą jedną wieś zbudowano. Przed niedawnym czasem, niedaleko tych ruin, stał mały kościółek, od którego, jak utrzymują, prowadziło przejście podziemne do starego zamku. Pomiędzy kościołem a starym murem często ukazywały się i dotąd ukazują się niebieskie ogniki, a lud okoliczny utrzymuje, że są to duchy, które nocami błądzą po dawnym cmentarzu, lub też jakieś skarby w podziemiach leżą ukryte. Ale nie tylko nocą ukazują się duchy; jednego widziano nawet w biały dzień, czego dowodem następujące zdarzenie. Pewnego dnia, temu lat już bardzo wiele, kilku chłopców pasło trzodę w pobliżu ruiny choceńskiej; jeden nich porwał drugiemu czapkę i rzucił do głębokiego dołu, znajdującego się tuż obok muru. Na próżno biedak starał się wydostać swoją czapkę za pomocą kija; znikła bez śladu. Chłopiec, na myśl o karze, która czekała go w domu za zgubienie czapki, zaczął płakać rzewnymi łzami; naraz stanął przed nim jakoś czarno ubrany pan, który, nic nie mówiąc, oddał mu czapkę, napełnioną złotem; a pastuszek z wielką radością odniósł do domu. Towarzysz jego, zazdroszcząc mu tak wielkiego szczęścia, nazajutrz własna czapkę wrzucił do tego samego dołu i udając nieszczęśliwego, głośno zaczął płakać i lamentować, w nadziei, że i jego nieznajomy pan hojnie obdarzy. Jakoż nie czekał długo; niebawem ukazał się ten sam człowiek, co dnia poprzedniego, podając czapkę chłopcu. Lecz kiedy ten się schylił się, aby odebrać swoją własność, czarny pan ( a był to za pewne zły duch) złapał go za głowę i wciągnął za sobą do dołu, skąd pastuszek nie wrócił.”
Miejsce gdzie ta historia miała miejsce wskazała nam swego czasu nasza klubowa koleżanka Ela Piwińska.
|